Robiłem podobną traskę przez ostatnie dwa tygodnie(bez Ukrainy i Serbii, zamiast tego była Rumunia) Zrobiliśmy z żonką ponad 6000km w ciągu 16 dni, 20% autostrad reszta większe lub mniejsze zadupia, żonka na swojej Shadowce mocno dostała w dupę

Wiem, że to nie namiot ale w Albanii polecam ten nocleg
http://www.booking.com/hotel/al/rooms-emiliano.pl.html , do tego kolacja za 5 ojro w ogrodzie nad urwiskiem. Urywa dupę. Wizę turecką online kup zaoszczędzisz sobie łażenia po granicy. My do Istanbułu wjeżdzaliśmy i wyjeżdżaliśmy bez autostrad i momentami był hardcore

szczególnie wlot, 15 km korka na trzypasmowej drodze

. W Chorwacji w okolicy Plitwickich jezior jest świetne pokomunistyczne lotnisko, Aerodrom Zeljava w środku góry(na szczycie była stacja radarowa, mozna wyjechać endurakami) , niestety musielibyście zjechać dość mocno w bok ale lotnisko jest klimatyczne(uwaga z wjazdem , lotnisko jest na granicy Chorwacko Bosniackiej i jedyny legalny wjazd/wyjazd jest drogą od chorwackiej Zeljavy, na miejscu praktycznie cały czas jest policja a nielegalne przekroczenie granicy to duże nieprzyjemności. Bez problemu można się kimnąć w tym miejscu w śpiworku. W Bułagarii w Warnie moim zdaniem nic ciekawego nie ma , 60km przed Warną jest za to Nesebyr, ładny i klimatyczny. W Grecji jak już będziecie to zaliczcie Meteory, to już kosmos a fajniasta droga jest od autostrady. Zajebista, niestety poza waszą trasą, jest też droga w Albanii od Wlory do Sarandy wybrzeżem, zerowy ruch, poza osłami, świniami i żółwiami a po 120 km niekończących się zawijasów rzygałem zakrętami

Sorki ale się rozpisałem...

Uważajcie w Albanii na drogach bo tam wolna amerykanka, szczególnie na północy