Aktualny czas: 25.04.2024, 12:33 Witaj! (LogowanieRejestracja)

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rumuńskie góry 4-7 czerwca 2015
marco Offline
ADMIN
******
Super moderatorzy

Liczba postów: 4,574
Liczba wątków: 697
Dołączył: Aug 2012
Reputacja: 16
#25
RE: Rumuńskie góry 4-7 czerwca 2015
dzwonił Czester, przejechali dziś ponad 700 km są cali i właśnie się rozbijają w Rumunii. Jutro atakują cel.

.


______________
Jazda bez granic
04.06.2015, 20:50
Strona WWW Szukaj Odpowiedz
marco Offline
ADMIN
******
Super moderatorzy

Liczba postów: 4,574
Liczba wątków: 697
Dołączył: Aug 2012
Reputacja: 16
#26
RE: Rumuńskie góry 4-7 czerwca 2015
się dzieje


MF na szczycie taka ta mała biała Usmiech

reszta niebawem !


Załączone pliki Miniatury
   

.


______________
Jazda bez granic
05.06.2015, 21:11
Strona WWW Szukaj Odpowiedz
Czester Offline
Expert
*****
Użytkownicy

Liczba postów: 942
Liczba wątków: 84
Dołączył: Mar 2013
Reputacja: 3
#27
RE: Rumuńskie góry 4-7 czerwca 2015
Rumuński Maramuresz "Bo jak nie my to kto ? "


Pomysł wyjazdu do Rumunii w weekend Bożego ciała 2015 narodził się końcem zeszłego roku. Po zobaczeniu zdjęć Artura pod krzyżem na górze Farcaul, postanowiliśmy tam jechać.
Najpierw było nas dwóch, ja czyli Czester, oraz Kasper. Szybko dołączył do nas trzeci, czyli Żelek....... było jeszcze kilku zastanawiających się nad tym wyjazdem, ale ostatecznie pojechaliśmy w trzech. Po obejrzeniu zdjęc i filmów z wyjazdów postanowiliśmy zaopatrzyć się w opony mitas e10 dakar, przetestowane jeszcze na wiosnę okazały się bardzo dobre do naszych motocykli.
4 czerwca
Godz. 7.00 spotykamy się na Statoil w Bielsku, niespodziankę zrobił nam Marcopolo,który postanowił podjechać i życzyć nam szczęścia na wyjeździe. Po zrobieniu kilku fot wyruszamy. Obawy o powodzenie wyprawy miał pewnie każdy z nas.
Jedziemy na Słowację, gdzie witają nas chmury i robi się chłodniej, po wyjechaniu na autostradę w buzerach robi się nam poprostu zimno i ubieramy przeciwdeszczówki,lecimy dalej na Sapantę, bo taki jet nasz pierwszy cel w Rumunii, niestety nawigacja stwierdziła że bliżej będziemy mieć przez Ukraine, po dojechaniu do granicy tego kraju zawracamy i kierujemy się na pierwsze miasto na Węgrzech. Po dojechaniu do madziarów zatrzymujemy się na obiad w plenerze.
Obrazek
Obrazek

Po posileniu się od razu w lepszych nastrojach wyruszamy dalej. Nudny przejazd przez ten kraj i wjeżdżamy do Rumunii. Szybka kontrola graniczna kupujemy lokalną walutę i ogień. Nie możemy już doczekać się pierwszych szutrów. W końcu zbliżamy się do gór Maramuresz i tu od razu niespodzianka, nie
wyłaczyłem w garminie dróg gruntowych, więc prowadzi nas na szlaki górskie,
co prawda robi się już wieczór, ale wjeżdzamy w teren z radością .
Po przejechaniu około 30km przez góry zjezdzamy do wioski, robi się późno,
więc postanawiamy szukać miejsca na biwak. Kasper zauważył rzekę po
prawej stronie drogi, szukamy zjazdu i po chwili lądujemy na łące gdzie widzimy pasące się luźno konie i owce. Jedziemy dalej do brodu i przejeżdżamy na drugą strone.

W zasadzie to ja pierwszy jadę za mną próbuje Żelek i gleba w wodzie, na szczęscie nic
sie nie stało i jedziemy dalej. Znajdujemy niedaleko płaską łąkę nad rzeką,
więc bierzemy się za rozbijanie namiotów, bo robi się już ciemno.
Zdążyliśmy na styk, wieczorny posiłek na łonie natury, piwk ognisko
i wieczorne polaków rozmowy o jutrzejszej próbie wjazdu na Farcaul.

zdjęcia już z poranka:
Obrazek

Obrazek

Obrazek



07.06.2015, 17:09
Szukaj Odpowiedz
Czester Offline
Expert
*****
Użytkownicy

Liczba postów: 942
Liczba wątków: 84
Dołączył: Mar 2013
Reputacja: 3
#28
RE: Rumuńskie góry 4-7 czerwca 2015
5 czerwiec
Wstajemy 6.00 szybka kawa, śniadanie i ruszamy w drogę,




jedziemy w kierunku Repedei, oczywiście nie mogło zabraknąć szuterków, ścieszki robią się coraz węższe i w końcu lądujemy na polance odciętej od świata i musimy zawrócić,
Obrazek
Obrazek

Zaliczyliśmy trochę terenu, uciekło trochę czasu, a Farcaul czeka. Postanawiamy znalęźć nocleg, zostawić bagaże i lekkimi motocyklami pojechać w górę. Szybko asfaltami dolatujemy do Repedei, rozpakowujemy motocykle i około 11.30 startujemy do głównego celu wyprawy.
Ustawiam na nawigacji ślad Louisa i jedziemy. Początkowo asfalt, potem lekki szuterek,




dojechaliśmy do pierwszego poważnego podjazdy nie dość że był stromy to były na nim luźne kamienie a samym środkiem wody opadowe zrobiły sobie koryto i wypłukały coś na kształt wąwozu do którego napewno nie chce się wpaść.
Atakuję pierwszy, ale w połowie podjazdu motocykl ześlizguję się ze zbocza i ląduje w środku gdzie jest wymyty przez wodę rów z kamieniamu, tędy już nie pojadę .




Chłopaki idą mi na pomoc i wspólnymi siłami wypychamy motocykl na górę, teraz czas na Żelka. Zatrzymuje się mniej więcej w tym samym miejscu, pomagamy mu i zostaje jeszcze Kasper. Pierwsza próba i gleba prawie na samym dole,nawrotka i jeszcze raz, znowu motocykl jedzie gdzie chce, ewidentnie ten podjazd Kasprowi nie leży, ale nie poddaje się i za trzecim razem jest już ok.










Chwila na złapanie oddechu, bo robi się gorąco a DL-e ważą trochę.
Obrazek
Obrazek

Jedziemy dalej, droga wije się po górach, ale cały czas się wznosimy. Po jakimś czasie podjazd zaczyna być coraz bardziej stromy, na drodze są coraz luźniejsze kamienie, jadę za Kasprem i nagle widzę że zaczyna fruwać po drodze na wszystkie strony, odpuszczam gaz żeby naniego nie najechać.








Na szczęście udaje mu się opanować motocykl i wyjeżdża na szczyt wzniesienia, ja niestety zostałem stać w połowie, a Żelek 10 metrów poniżej. Próbujemy wciągnać na różne sposoby mojego V-stroma, ale jest zbyt stromo, postanawiam zjechać i spróbować jeszcze raz od samego dołu, tym razem wjeżdżam na samą górę. Żelek próbuje i ląduje w krzakach. Jak to sam powiedział chciał zrobić przegląd podwozia, pomagamy mu podnieść motor i rusza jeszcze raz, tym razem z pozytywnym skutkiem. Chwila na złapanie oddechu i wracamy na trasę .
Dalszy ciąg trasy przebiega dosyć łagodnie,
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Po chwili wjeżdżamy na łąkę usianą głazami miedzy którymi lawirujemy aby przejechać. W tym miejscu kończy się las i zaczynają połoniny, widoki wyrywają z butów, więc robimy krótką sesję fotograficzną, widząc przed sobą pierwszy stromy podjazd po trawie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Tym razem Kasper atakuje stok i daje mu bez problemu radę, więc uderzamy za nim i jesteśmy na górze.







I tutaj zaskoczenie, patrzymy w prawo a tu ściana, potężny podjazd nie do pokonania na DL-u, ale zauważyłem ze składa się on z dwóch części i bez zastanawiania się atakuję go, pierwsz część jakoś poszła zatrzymuje się i wołam do reszty przez Walkie-Talkie że spokojnie da się wyjechać. Gdy jesteśmy juz w komplecie patrze na nawigację, która kieruje w lewo na trawers, którego w ogóle nie widać.







Obrazek





Obrazek
Obrazek

Kasper rusza w tym kierunku i po chwili odnajduje właściwą drogę, a właściwie ścieżkę biegnącą wzdłuż zbocza, szerokości 0,5-1m z lewej strony momentami przepaść. Jedziemy powolutku pojedyńczo, żeby tylko nikt nie przewrócił się, myślę sobie, na szczęście bez przygód w komplecie dojezdzamy do końca. Na tracku w tym miejscu mam podjazd w górę, a tu strome zbocze pokryte trawą, navi pokazuje przewyzszenie 260m, no cóż komu w góre temu DL, dwójka gaz i ogniem do góry, w połowie podjazdu zaczyna brakować mi pędu, dociążam tył motocyklai czuję że przyczepność wraca, Kasper mówi że z dołu było widać jak rzuca trawą i że jadę tylko na tylnym kole, w końcu udało osiągnąć się szczyt połonniny wysokość 1760 mnpm. Chłopaki atakują za mną z problemami ale jesteśmy wszyscy na górze. Jadę pierwszy szczytem połoniny, dróżka szerokości około 1-2 m i przepaści z obu stron, ale za to widoki niezapomniane,





spotykam grupę z ADV Poland na lekkich motocyklach, jak mnie zobaczyli z przeciwka to zatrzymali się z wrazenia i poczekali aż do nich dojadę. Pierwsze słowa po powitaniu, to "masz fantazję chłopie", a ja na to: jest nas tu trzech na DL-ach, pokiwali tylko głowami i życzyli szczęścia. Jesteśmy już w komplecie, pozostało jeszcze kilkaset metrów i zjazd do jeziora, dosyć stromy, ale w euforii że udało się aż tu dotrzeć nie zauważamy nawet tego, refleksja przyjdzie później.
Jesteśmy nad jeziorem. Udało sie !!!!!!!!!!
Obrazek
Obrazek

Tylko gdzie ten krzyż, jest, ups..... jeszcze trzeba trochę podjechac,
Kaspra już nic nie mogło zatrzymać wsiadł na Dl-a i po prostu pojechał, za nim Żelek i ja na końcu........







JESTEŚMY, UDAŁO SIĘ, A WSZYSCY MÓWILI ŻE NIE DAMY RADY......
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Widoki przepiękne, sesja foto pod krzyżem euforia....
a potem myśl ,hmmm jeszcze trzeba wrócić.....
cdn.....
07.06.2015, 19:18
Szukaj Odpowiedz
marco Offline
ADMIN
******
Super moderatorzy

Liczba postów: 4,574
Liczba wątków: 697
Dołączył: Aug 2012
Reputacja: 16
#29
RE: Rumuńskie góry 4-7 czerwca 2015
oglądam relację ciśnie się tylko jedno zdanie.
żal dupę ściska Usmiech
szkoda że nie mogłem jechać DRka poczekał bym na was na górze Zaciesz ale może pojadę w drugiej turze z Adamh np.

.


______________
Jazda bez granic
07.06.2015, 20:42
Strona WWW Szukaj Odpowiedz
Żelek Offline
Bywalec
**
Użytkownicy

Liczba postów: 21
Liczba wątków: 2
Dołączył: Mar 2015
Reputacja: 2
#30
RE: Rumuńskie góry 4-7 czerwca 2015
To i ode mnie parę słów .. na początek chciałem napisać że to czego udało się nam dokonać ja osobiscie traktuję w kategorii CUDU, nikt z nas nie wiedział do końca jak to będzie wyglądało , szczątkowe relacje tych którzy tam byli i z yutuba nic tak naprawdę nie mówiły.Ale do rzeczy zdobycie szczytu w takich warunkach jakie tam były to jest nie do opisania 30 st upał i prawie 5 godzinna walka dała nam tak w pizdu że nie wiem jak to opisać , pierwszy podjazd mieli Kaspra drugi mieli mnie , a to dopiero początek , gdzie tam do końca , nigdy w zyciu nie jechałem po takiej sćianie do góry a potem z takim nachyleniem na dół że chciało mnie wywalić przez kierownicę na mój duży nos, kto by to poskładał taki kinol to nie wiem.., . Jak ruszaliśmy z Bielska to Marco który przyjechał nas pożegnać powiedział PAMIĘTAJCIE MACIE TUTAJ RODZINY I DZIECI i powiem tak było parę takich chwil które jego słowa brzmiały w pamięci , trawersy szerokosći metra może półtora to były momenty gdzie nie było miejsca na BŁĄD ,bo to byłby ostatni w życiu..,dało się wrecz namacać skupienie przed wyjazdem w całej ekipie , koncentracja była ogromna bo wiedzielismy że to jest jak dotąd NAJTRUDNIEJSZY WYJAZD w życiu, co mogę napisać po wjechaniu na szczyt i to widać na filmiku klękłęm przy krzyżu i pomodliłem się dziękując za to że dokonałem prawie NIEMOZLIWEGO , chciałem napisać że jest to trasa o stopniu trudnosći KOSMOS bo nie znajduję skali albo innej miary , żeby nie było że ze mnie jest jakiś mistrz , absolutnie NIE , po prostu chće uświadomić każdemu potencjalnemu atakującemu tą górę co to jest za wyzwanie, bez opon typu KOSTKA nie radzę się tam wybierać , no chyba po to tylko żeby zostać na dole , bo po prostu inna opona NIE DA RADY,,a żeby było ciekawiej to po zdobyciu szczytu i zjechaniu do hotelu , człowiek zgłodniał no to myslę sobie coś trzeba zjeść , no i zjadłem po około pół godzinie po posiłku dostałem takich bóli żołądka że zwijałem się na łóżku jak opętany, drgawki , poty , i łapanie odechu , mało co skończyło by się wezwaniem karetki albo zwózką do szpitala tak właśnie Farcaul kazał sobie zapłaćić za wjazd na SZCZYT... skonczyło się pomyslnie dla mnie ale czegoś takiego w ŻYCIU nie przeżyłem, dzięki chłopaki za cały wyjazd bo od POCZĄTKU do KOŃCA było NIEZIEMSKO...
07.06.2015, 20:50
Szukaj Odpowiedz
vivv Offline
Wtajemniczony
***
Użytkownicy

Liczba postów: 178
Liczba wątków: 10
Dołączył: Feb 2014
Reputacja: 0
#31
RE: Rumuńskie góry 4-7 czerwca 2015
Marek - jak byście planowali to dajcie znać, to może i mi się uda pojechać ;-)
07.06.2015, 21:19
Szukaj Odpowiedz
piter121 Offline
Znawca
****
Użytkownicy

Liczba postów: 583
Liczba wątków: 50
Dołączył: Mar 2013
Reputacja: 1
#32
RE: Rumuńskie góry 4-7 czerwca 2015
No Pan szacunek w Waszą stronę.
07.06.2015, 21:56
Szukaj Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości