Kolejny dzien nie był łaskawy dla nas . Dojechalismy ledwie do zalewu Lac deu Chvril i kiedy ja zabrałem sie za fotki Marta sepiła cos w mapie
Pojawił sie znajomy Chorwat poznany wieczorem pod hotelem
Po drodze mijalo nas kilku niemcow i dwa jakies customy . Nie wracali wiec pelni nadziei ze droga otwarta bylismy do momentu pojawienia sie Chorwata . Niestety rozwial nasze plany i musielismy ukladac plan dnia na nowo.
Oni obmyslali plan na droge a ja pizgałem fotecki .
Decyzja zapadla jedziemy dalej , zobaczymy choc namiastke tego co oferuje na przelecz i dojedziemy gdzie sie bedzie dalo. Nie daleko jednak sie zapuscilismy po za szlaban bo droga byla zawalona sniegiem na calego i nie bylo sensu ryzykowac .
Wracamy do Chamonix i nocujemy w Szwajcari a rano atak na Passo Furka i Passo del San Gottardo które sa otwarte.
Mamy cały dzien na to wiec jest czas aby zjechac czasem z asfaltu i spenetrowac lasy , rzeczki i łaczki .
Droga do powrotna jaka musimy pokonac do granicy Szwajcarskiej robimy ja po raz drugi ale w odwrotnym kierunku . Nie ma innego wyjscia ale tez nie mamy o to zalu do nikogo bo to bardzo ladna i kreta droga a widoki nie banalne .
Tak uplywa nam cały dzien na cofaniu sie i do Martigny nad doline dolatujemy wieczorkiem.
Widok jaki ukazał nam sie na doline powalił na kolana i zadna fotka czy film nie jest w stanie tego odzwierciedlic .
Tego dnia juz przestalem liczyc kilometry ale jeszcze próbowalem planowac kolejny dzien . Okazało sie jednak ze na darmo bo zycie zweryfikowało je dokładnie i pokrzyzowało
Nocleg zrobilismy w Brig aby z samego rana zaatakowac Furke i lodowce .
Fotki z tego dnia pod linkiem
https://picasaweb.google.com/10254683436...Wypad20130#