Kolejny dzien wypadu to wiele pieknych widokow i ciekawych sytuacji
Wyjechalismy po sniadanku z Morez prosto przez Gex do Genewy zobaczyc jeziorko
Droga do Genevy istna bajka lasy góry i to co misie lubia najbardziej czyli winkle .
Jezioro jak i miasto znudzilo nam sie juz po 3 minutach i zaraz bylismy na drodze do Monte Bianko .
Cóz by to byla za radosc jak by droga byla otwarta ale niestety nie byla .Obralismy wiec kierunek na Albertville i z mysla taka ze objedziemy sobie zamknieta droge . Zaraz przed Moutiers znaki informacyjna znow mowia ze Maly i duzy st.Bernard zamkniete .Kto by tego nie sprawdzil jak nie ja
Wiec jedziemy a jak zapomnieli zdjac tablic bo to przeciez weekend a wszystkie powinny byc pootwierane od pierwszego czerwca .Z taka mysla ze leniwi francuzi nie posciagali napisow "zamkniete" z drogowskazow pizgamy na gore .
Kierunek wyznaczony wiec wdrapujemy sie na gore nie bez przyjemnosci bujania sie po pieknych winklach i serpentynkach nie swiadomi jeszcze ze bedziemy ta droga wracali za jakis czas
Oczywiscie na szczycie czeka na nas piekna rogatka
Po minucie widze jak jeden motocyklista mija ja i cisnie dalej .Nastepnie jakies auto a kilku wraca z tamtad wiec i ja wolam mame ze pizgamy na luzie a ta mi czyta jakie mnie moga spotkac nagrody i w jakiej wysokosci za jazde ta droga bez zezwolenia na ominiecie zapory .
Szybko uswiadamiam Marte ze zakazy sa po to aby je lamac i lecimy dalej
Droga pusta nic sie nie dzieje , na poboczach wiele sniegu .Wiele w sensie w trzy dypy i ciut ciut .
Pozwalam sobie na chwile zabawy na sniegu i lece , doslownie i niw w przenosni zrobic orelka w nim
Jedziemy dalej i zastanawiaja mnie te masy sniegu czy aby nie poleci jakas lawina bo jest go naprawde duzo za duzo a nie pierwszy raz latam po Alpach i widzialem juz wiele .
Wylatujemy z zza winkla a tu bum pierdu
Ludzie na drodze i kupa sniegu .
Okazalo sie ze takich jak my bylo wielu a teraz sa uwiezieni przez lawina jaka zeszla .Po stronie Wloskiej na drodze zalegaja jeszcze metry sniegu wiec zawrucili ale tu okazalo sie tez niespodzianka .Teraz kopia z nadzieja ze uda im sie przejechac.Nie mam pojecia skad mieli te lopaty i nie chcialem wiedziec .W momencie kiedy podjechalismy tam myslalem ze jeszcze uda mi sie jakos przejechac ale szybko mi sie odwidzialo
Poczatkowo przyjaznie nastawieni po kilkunastu minutach spogladali na nas dziwnie . Ja trzasklalem sobie foteczki a Marta bawila sie beztrosko sniegiem kiedy te bidoki kopaly tam juz od cholera wie kiedy
Kilka Motocykli i spora ilosc aut a tu nagle ktos podjezdza z lopatami wiec zmywamy sie .
Zawracamy i jedziemy w dol szukac noclegu ale po drodze mijamy wielki wirnikowy plug wiec nawracam bo ciekaw jestem jak bardzo beda sie cieszyli tamci z odsieczy i jak poradzi sobie ta bestia z ta masa sniegu
A poradzil sobie szybko i efektownie .
Dzien zakonczylismy po zjechaniu w doline do miasteczka Burg-Saint-Maurice
https://maps.google.com/maps?q=Genewa,+S...a&t=m&z=13
Zobaczymy co ma do zaoferowanie jutrzejszy dzien