22.06.2014, 09:41
.
Generalnie zaczęło się to tak, mieliśmy jechać w tym czasie na Mazury ale nie wypaliło a że miałem w tym czasie wolne postanowiłem ‘gdzieś’ pojechać .
Jakoś tak wyszło że dogadaliśmy się z tomikiem żeby jechać razem ale do końca nie wiedzieliśmy gdzie.
Pisaliśmy ze sobą na fb w pewnym momencie przyszło mi do głowy żeby jechać na koniec Polski do Wołosate, skopiowałem więc mapę i wysłałem do tomika i nagle w tym samym czasie przychodzi wiadomość od tomika a tam ….
To samo miejsce na mapie ! Więc po takim zbiegu okoliczności nie można było tam nie pojechać.
Została tylko kwestia ustalenia czy pod namioty czy kwatery ponieważ prognozy pogody były dość sceptyczne, miał być bawet grad. Zdecydowaliśmy że kwatery. Po wykonaniu 5 telefonów okazało się że nie ma miejsc w tym czasie i każdy mówił że raczej nie znajdziemy. Pojechaliśmy jednak w ciemno i na miejscu postanowiliśmy szukać. Po drodze na miejsce pojechaliśmy na śniadanie do Rzeszowa do nohal_rz z którym byliśmy na Balatonie (ten szaleniec na niebieskim Triumphie)
Ale co i jak to opiszę poniżej przy fotorelacji;
Zatankowaliśmy i heja
ruszyliśmy koło 6.30 z Tychów w kierunku Rzeszowa autostradą A4
po drodze pogoda była nie ciekawa było jakieś 12 stopni więc zrobiliśmy przystanek na wpięcie podpinek w kombinezony
Ani się nie obejrzeliśmy a już byliśmy w Rzeszowie tam powitał nas nochal_rz
Po zjedzeniu pysznej jajecznicy i kawie ruszyliśmy na miasto w poszukiwaniu charakterystycznego punktu w Rzeszowie tzw. waginy (pomnik który kojarzy się z organem kobiecym)
Chcieli go nawet wyburzyć ale mieszkańcy walczyli żeby został ponieważ jest to znane miejsce w mieście.
Faktycznie dojeżdżając do pomnika przypomina WIELKĄ cip*
Mnie osobiście Rzeszów bardzo urzekł, czyste i ładne miasto, po foto sesji ruszyliśmy w kierunku Soliny jako następny przystanek.
Jechaliśmy pięknymi drogami z super jakości asfaltami przelatując przez Sanok i dziesiątki ciekawych miejsc, najlepsze były te z płytkimi rzekami, ale to był dopiero początek …
Tak dojechaliśmy do Soliny, deptak przypomina Krupówki …
Po zjedzeniu oscypków kolejnym celem było Wołosate czyli nasz punkt docelowy. I tak pojechaliśmy krętymi drogami ze wspaniałymi widokami.
Tam na miejscu w okolicy chcieliśmy znaleźć nocleg. Do tej pory nie spadło ani grama deszczu a miały być ulewy.
Zostało kilka km do celu
Po chwili byliśmy już na miejscu, jak się szybko okazało we Wołosate jest tylko kilka domów chyba z 8 szt i już było wiadomo że tam noclegu nie znajdziemy.
http://goo.gl/maps/kUmOV
Po wyjechaniu z Wołosate ustaliliśmy że jadąc w kierunku Ustrzyk Dolnych pytamy wszędzie o nocleg. Niestety nie było wesoło….
Kilometry uciekały a noclegu nie było i pojawiało się widmo spania na przystanku bo nie zabraliśmy namiotu bo przecież miały być deszczowe nawałnice
Spotkała nas też po drodze smutna sytuacja …
Tomik jadąc pierwszy niestety nie był w stanie uniknąć uderzenia w kunę która wyskoczyła wprost pod koła, ja też musiałem odbić żeby jej nie zmasakrować.
Szybko podbiegłem do niej ale niestety uderzenie było tak silne że odeszła …
Odsunąłem ją na pobocze i pojechaliśmy dalej
Generalnie zaczęło się to tak, mieliśmy jechać w tym czasie na Mazury ale nie wypaliło a że miałem w tym czasie wolne postanowiłem ‘gdzieś’ pojechać .
Jakoś tak wyszło że dogadaliśmy się z tomikiem żeby jechać razem ale do końca nie wiedzieliśmy gdzie.
Pisaliśmy ze sobą na fb w pewnym momencie przyszło mi do głowy żeby jechać na koniec Polski do Wołosate, skopiowałem więc mapę i wysłałem do tomika i nagle w tym samym czasie przychodzi wiadomość od tomika a tam ….
To samo miejsce na mapie ! Więc po takim zbiegu okoliczności nie można było tam nie pojechać.
Została tylko kwestia ustalenia czy pod namioty czy kwatery ponieważ prognozy pogody były dość sceptyczne, miał być bawet grad. Zdecydowaliśmy że kwatery. Po wykonaniu 5 telefonów okazało się że nie ma miejsc w tym czasie i każdy mówił że raczej nie znajdziemy. Pojechaliśmy jednak w ciemno i na miejscu postanowiliśmy szukać. Po drodze na miejsce pojechaliśmy na śniadanie do Rzeszowa do nohal_rz z którym byliśmy na Balatonie (ten szaleniec na niebieskim Triumphie)
Ale co i jak to opiszę poniżej przy fotorelacji;
Zatankowaliśmy i heja
ruszyliśmy koło 6.30 z Tychów w kierunku Rzeszowa autostradą A4
po drodze pogoda była nie ciekawa było jakieś 12 stopni więc zrobiliśmy przystanek na wpięcie podpinek w kombinezony
Ani się nie obejrzeliśmy a już byliśmy w Rzeszowie tam powitał nas nochal_rz
Po zjedzeniu pysznej jajecznicy i kawie ruszyliśmy na miasto w poszukiwaniu charakterystycznego punktu w Rzeszowie tzw. waginy (pomnik który kojarzy się z organem kobiecym)
Chcieli go nawet wyburzyć ale mieszkańcy walczyli żeby został ponieważ jest to znane miejsce w mieście.
Faktycznie dojeżdżając do pomnika przypomina WIELKĄ cip*
Mnie osobiście Rzeszów bardzo urzekł, czyste i ładne miasto, po foto sesji ruszyliśmy w kierunku Soliny jako następny przystanek.
Jechaliśmy pięknymi drogami z super jakości asfaltami przelatując przez Sanok i dziesiątki ciekawych miejsc, najlepsze były te z płytkimi rzekami, ale to był dopiero początek …
Tak dojechaliśmy do Soliny, deptak przypomina Krupówki …
Po zjedzeniu oscypków kolejnym celem było Wołosate czyli nasz punkt docelowy. I tak pojechaliśmy krętymi drogami ze wspaniałymi widokami.
Tam na miejscu w okolicy chcieliśmy znaleźć nocleg. Do tej pory nie spadło ani grama deszczu a miały być ulewy.
Zostało kilka km do celu
Po chwili byliśmy już na miejscu, jak się szybko okazało we Wołosate jest tylko kilka domów chyba z 8 szt i już było wiadomo że tam noclegu nie znajdziemy.
http://goo.gl/maps/kUmOV
Po wyjechaniu z Wołosate ustaliliśmy że jadąc w kierunku Ustrzyk Dolnych pytamy wszędzie o nocleg. Niestety nie było wesoło….
Kilometry uciekały a noclegu nie było i pojawiało się widmo spania na przystanku bo nie zabraliśmy namiotu bo przecież miały być deszczowe nawałnice
Spotkała nas też po drodze smutna sytuacja …
Tomik jadąc pierwszy niestety nie był w stanie uniknąć uderzenia w kunę która wyskoczyła wprost pod koła, ja też musiałem odbić żeby jej nie zmasakrować.
Szybko podbiegłem do niej ale niestety uderzenie było tak silne że odeszła …
Odsunąłem ją na pobocze i pojechaliśmy dalej