26.11.2013, 12:50
Czasami trzeba połączyć siły aby zrealizować założone cele. Tak się stało w naszym wypadku, połączyliśmy nie tylko siły ale również pasje, którymi są podróże, motocykle i góry.
Tak brzmi wpis na oficjalnym profilu naszego projektu, projektu stworzonego przez motocyklistów i dla motocyklistów. Ale czy tylko ? Chyba nie. Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie bowiem w naszych motocyklowych (i nie tylko) wyjazdach będziemy także poznawać lokalną kulturę, strać się zobaczyć jak najwięcej i poznać, zrozumieć otaczający nas świat.
Zapraszam:
https://www.facebook.com/MotoGory
Oczywiście temat nie jest założony tylko po to by reklamować w nim nasz profil Facebookowy (mimo to zapraszam do polubienia ) czy stronę www ( http://www.motogory.pl). W temacie tym mam również ochotę zamieszczać przemyślenia i zdjęcia mojego autorstwa, relacje z wyjazdów, pytania do Was itp. itd.
W tym roku plan był skromny:
OPERACJA KAUKAZ 2013
Dwójka ludzi, dwa motocykle (w tym moja XT660R), dziesięć państw, około 11 tyś. km, blisko 40 dni w drodze, no i fantastyczne pasmo kaukaskich gór, które spróbujemy trochę ujarzmić.
Zanim zacznę pisać w czasie teraźniejszym, może chwile o historii, bo projekt, mimo, że oficjalnie świeży gdzieś tam od kilku już lat przewracał mi się w głowie. Pierwsze wzmianki: październik 2010r.
Pierwsza wyprawa MotoGóry - lipiec 2011r.
Krótką relację z niej pozwolę sobie zamieścić niebawem, oczywiście w tym temacie.
Tak na szybko, by dogonić to co najważniejsze... coś z historii., na razie typowo górsko:
Oto krótki zapis zdjęciowo-słowny z wyprawy. Co prawda tym razem jeszcze motocykle zostały w garażach ze względu na niskobudżetowy charakter wyjazdu i strach o motocykle pozostawione z kaskami i kombinezonami gdzieś na parkingu... ale to był chyba ten pierwszy i ostatni raz. Postawiliśmy tym razem na poznanie siebie bliżej, choć jak się okazuje nasze drogi się rozeszły i na tegoroczny wyjazd ze składu jaki poznacie w relacji pojadę tylko ja. Ale chłopaki nie mówią nie i twardo będą walczyć by w sezonie 2015 pojechać gdzieś razem w wyższe partie.
W dziale historycznym będzie duży materiał górski a z obecnego sezonu na pewno będzie to bardziej wypośrodkowane.
Coś o nas:
Co nas połączyło? Motocykle. Trzy Transalpy ale każdy inny: kkk36 700ka( Kamil z Oświęcimia), Danek 600ka( Daniel z Nowej Soli) no i ja (650ka).
Było jeszcze kilka innych osób co ciekawe część z nich albo już pragnie usiąść na tylnej kanapie motocykla albo oswaja się z tą myślą nawet o tym niewiedząc
Jedna z koleżanek nawet myśli by dołączyć do naszej ekipy w tym roku
Ja byłem już tu i tam, Kamil wspina się od kilku lat na ścianach Jury Krakowsko-Częstochowskiej, Grecji, Alp więc też doświadczenie jakieś ma, Daniel – kompletny laik w tym temacie najwyżej był na ...Śnieżce WIELKI SZACUN dla kolegi - tu dopiero widać znaczenie słów "podążajcie za swoimi marzeniami" - KOCHAM TAKICH LUDZI !
Między innymi dlatego piszą tą relację by pokazać co poniektórym, że chcieć to móc. Utnę od razu wszelkie spekulację, że taki wyjazd to majątek. Z extra spontaniczną i na maxa szalona wycieczką ( o tym na koniec) wyjazd kosztował nas po 490,- , gdyby nie ona koszt spadł by pewnie o ok.100,-
Za komercyjną wyprawę trzeba zapłacić 5-8x tyle. I nie uświadczysz tam takiego "klimatu" - ale o tym później
Wracając do tematu ... pojechaliśmy VW Multivanem ( ekipa z Podkarpacia i Śląska) i MB Vito ( ekipa z Podlasia/Gdańska/Warszawy i Górnego Śląska )
Pojechaliśmy...a nie napisałem gdzie: Mont Blank nas wezwał a w zasadzie to myśmy zapragnęli się z tą górą zmierzyć.
W piątek po pracy zbieram po drodze ludzi, zawsze mam to szczęście mieć najdalej. Ok 1AM jesteśmy w komplecie - cały "dolot" z Zambrowa do Le Fayet trwał tyle, że pędząc na ostatni tego dnia tramwaj , który miał nas wywieźć wyżej, nie zdążyłem nawet zawiązać butów
Góry witają nas deszczem i mgłą.... a pogoda miała być piękna
Tego dnia udaje się wejść na tyle wysoko , że widać już granicę śniegu:
Nocujemy w schronie (widok o poranku)
Rano budzą nas niesamowite widoki. Aż nie chce się iść dalej, wyżej: człowiek ma ochotę tylko siedzieć i patrzeć.
Plan na pierwsze przedpołudnie tego wyjazdu... a potem drugie tyle w trudnej technicznie i bardzo niebezpiecznej "ścianie" . O jej trudności niech świadczy fakt, że nie mam z niej zdjęć i ...na niej właśnie najczęściej giną ludzie. Oczywiście jej tu nie widać ale tak mniej więcej gdzieś tam po prawej jest od miejsca w które pokazuję paluchem.
Blisko 20kg plecaki na plecy i ruszamy. Zostawiamy jeszcze tylko prowiant na powrotną drogę ukryty w skałach i mozolnie , krok za krokiem pnąc się ku przygodzie zostawiamy w tle troski dnia codziennego i takie oto widoki:
Dochodzi 12. W tym miejscu, co bogatsi lądują helikopterem, my za to zakładamy raki i wchodzimy dalej:
Ekipę puściłem przodem by uwiecznić ich w tle podejścia.
To wersja oficjalna, nieoficjalnie przyznam się Wam, że ledwo dawałem już radę
Po drodze widzimy wszyscy jak odpada człowiek, jego plecak leci pierwszy...jego ciało bezwładnie rozbija się o kamienie. Rozlegają się krzyki przerażonych osób, po kilku minutach krąży już śmigłowiec w poszukiwaniu ciała... Jestem przerażony nie na żarty bowiem człowiek który spadł miał bluzę tego samego koloru co Danek. Na szczęście mieliśmy łączność radiową dzięki której ustaliliśmy, że Daniel idzie gdzieś wyżej od miejsca z którego odpadł ten nieszczęśnik. Zapewniają mnie , że z nim wszystko ok. Ja jednak wiem, że będę spokojny dopiero na górze jak go zobaczę na własne oczy ...
Jeden z nas (ale nie motocyklista) po chwili zastanowienia stwierdza, że dla niego w tym momencie przestało się podobać i odpuszcza. Nie dziwię mu się, widok był okropny. Daniel, już na górze, przyznaje mi się, że też chciał zejść ale ... "pod górę było już bliżej i łatwiej niż w dół" !
cdn.
Tak brzmi wpis na oficjalnym profilu naszego projektu, projektu stworzonego przez motocyklistów i dla motocyklistów. Ale czy tylko ? Chyba nie. Myślę, że każdy znajdzie tam coś dla siebie bowiem w naszych motocyklowych (i nie tylko) wyjazdach będziemy także poznawać lokalną kulturę, strać się zobaczyć jak najwięcej i poznać, zrozumieć otaczający nas świat.
Zapraszam:
https://www.facebook.com/MotoGory
Oczywiście temat nie jest założony tylko po to by reklamować w nim nasz profil Facebookowy (mimo to zapraszam do polubienia ) czy stronę www ( http://www.motogory.pl). W temacie tym mam również ochotę zamieszczać przemyślenia i zdjęcia mojego autorstwa, relacje z wyjazdów, pytania do Was itp. itd.
W tym roku plan był skromny:
OPERACJA KAUKAZ 2013
Dwójka ludzi, dwa motocykle (w tym moja XT660R), dziesięć państw, około 11 tyś. km, blisko 40 dni w drodze, no i fantastyczne pasmo kaukaskich gór, które spróbujemy trochę ujarzmić.
Zanim zacznę pisać w czasie teraźniejszym, może chwile o historii, bo projekt, mimo, że oficjalnie świeży gdzieś tam od kilku już lat przewracał mi się w głowie. Pierwsze wzmianki: październik 2010r.
Pierwsza wyprawa MotoGóry - lipiec 2011r.
Krótką relację z niej pozwolę sobie zamieścić niebawem, oczywiście w tym temacie.
Tak na szybko, by dogonić to co najważniejsze... coś z historii., na razie typowo górsko:
Oto krótki zapis zdjęciowo-słowny z wyprawy. Co prawda tym razem jeszcze motocykle zostały w garażach ze względu na niskobudżetowy charakter wyjazdu i strach o motocykle pozostawione z kaskami i kombinezonami gdzieś na parkingu... ale to był chyba ten pierwszy i ostatni raz. Postawiliśmy tym razem na poznanie siebie bliżej, choć jak się okazuje nasze drogi się rozeszły i na tegoroczny wyjazd ze składu jaki poznacie w relacji pojadę tylko ja. Ale chłopaki nie mówią nie i twardo będą walczyć by w sezonie 2015 pojechać gdzieś razem w wyższe partie.
W dziale historycznym będzie duży materiał górski a z obecnego sezonu na pewno będzie to bardziej wypośrodkowane.
Coś o nas:
Co nas połączyło? Motocykle. Trzy Transalpy ale każdy inny: kkk36 700ka( Kamil z Oświęcimia), Danek 600ka( Daniel z Nowej Soli) no i ja (650ka).
Było jeszcze kilka innych osób co ciekawe część z nich albo już pragnie usiąść na tylnej kanapie motocykla albo oswaja się z tą myślą nawet o tym niewiedząc
Jedna z koleżanek nawet myśli by dołączyć do naszej ekipy w tym roku
Ja byłem już tu i tam, Kamil wspina się od kilku lat na ścianach Jury Krakowsko-Częstochowskiej, Grecji, Alp więc też doświadczenie jakieś ma, Daniel – kompletny laik w tym temacie najwyżej był na ...Śnieżce WIELKI SZACUN dla kolegi - tu dopiero widać znaczenie słów "podążajcie za swoimi marzeniami" - KOCHAM TAKICH LUDZI !
Między innymi dlatego piszą tą relację by pokazać co poniektórym, że chcieć to móc. Utnę od razu wszelkie spekulację, że taki wyjazd to majątek. Z extra spontaniczną i na maxa szalona wycieczką ( o tym na koniec) wyjazd kosztował nas po 490,- , gdyby nie ona koszt spadł by pewnie o ok.100,-
Za komercyjną wyprawę trzeba zapłacić 5-8x tyle. I nie uświadczysz tam takiego "klimatu" - ale o tym później
Wracając do tematu ... pojechaliśmy VW Multivanem ( ekipa z Podkarpacia i Śląska) i MB Vito ( ekipa z Podlasia/Gdańska/Warszawy i Górnego Śląska )
Pojechaliśmy...a nie napisałem gdzie: Mont Blank nas wezwał a w zasadzie to myśmy zapragnęli się z tą górą zmierzyć.
W piątek po pracy zbieram po drodze ludzi, zawsze mam to szczęście mieć najdalej. Ok 1AM jesteśmy w komplecie - cały "dolot" z Zambrowa do Le Fayet trwał tyle, że pędząc na ostatni tego dnia tramwaj , który miał nas wywieźć wyżej, nie zdążyłem nawet zawiązać butów
Góry witają nas deszczem i mgłą.... a pogoda miała być piękna
Tego dnia udaje się wejść na tyle wysoko , że widać już granicę śniegu:
Nocujemy w schronie (widok o poranku)
Rano budzą nas niesamowite widoki. Aż nie chce się iść dalej, wyżej: człowiek ma ochotę tylko siedzieć i patrzeć.
Plan na pierwsze przedpołudnie tego wyjazdu... a potem drugie tyle w trudnej technicznie i bardzo niebezpiecznej "ścianie" . O jej trudności niech świadczy fakt, że nie mam z niej zdjęć i ...na niej właśnie najczęściej giną ludzie. Oczywiście jej tu nie widać ale tak mniej więcej gdzieś tam po prawej jest od miejsca w które pokazuję paluchem.
Blisko 20kg plecaki na plecy i ruszamy. Zostawiamy jeszcze tylko prowiant na powrotną drogę ukryty w skałach i mozolnie , krok za krokiem pnąc się ku przygodzie zostawiamy w tle troski dnia codziennego i takie oto widoki:
Dochodzi 12. W tym miejscu, co bogatsi lądują helikopterem, my za to zakładamy raki i wchodzimy dalej:
Ekipę puściłem przodem by uwiecznić ich w tle podejścia.
To wersja oficjalna, nieoficjalnie przyznam się Wam, że ledwo dawałem już radę
Po drodze widzimy wszyscy jak odpada człowiek, jego plecak leci pierwszy...jego ciało bezwładnie rozbija się o kamienie. Rozlegają się krzyki przerażonych osób, po kilku minutach krąży już śmigłowiec w poszukiwaniu ciała... Jestem przerażony nie na żarty bowiem człowiek który spadł miał bluzę tego samego koloru co Danek. Na szczęście mieliśmy łączność radiową dzięki której ustaliliśmy, że Daniel idzie gdzieś wyżej od miejsca z którego odpadł ten nieszczęśnik. Zapewniają mnie , że z nim wszystko ok. Ja jednak wiem, że będę spokojny dopiero na górze jak go zobaczę na własne oczy ...
Jeden z nas (ale nie motocyklista) po chwili zastanowienia stwierdza, że dla niego w tym momencie przestało się podobać i odpuszcza. Nie dziwię mu się, widok był okropny. Daniel, już na górze, przyznaje mi się, że też chciał zejść ale ... "pod górę było już bliżej i łatwiej niż w dół" !
cdn.